piątek, 28 października 2016

"Raw Material"(1970)


RAW MATERIAL, brytyjski zespół prog. rockowy z zauważalnymi elementami bluesa i jazzu. Niestety, grupie w swoim czasie udało nagrać dwie dobre płyty i sprzedać kilka egzemplarzy, bez większego rozgłosu, dzisiaj zaliczana do tak zwanego nieznanego kanonu rocka. Można zderzyć się na porównaniem do Van Der Graaf Generator, mnie jednak bardzie przywodzi na myśl King Crimson. Grupa jak na debiut nagrała dość dojrzałe kawałki tworzące spójną całość.
Pierwszy wydany LP zatytułowany Raw Material (1970), otwiera bardzo instrumentalny siedmiominutowy utwór "Time and Illusion". Ambitny, świetnie przygotowany kawałek, rozpoczynający się mocnym wokalem wraz z przygrywająca gitarą, zmieniając się w prawie pięciominutową czysto instrumentalną grę na organach i perkusji.
Dużym atutem grupy jest gra Michaela Fletchera na flecie i saksofonie, "Fighting Rock", "Destruction Of America".
Warty zapoznania spokojny, nie wymagający ale dojrzały rock.


W mojej ocenie: 6/10

LISTA UTWORÓW:

1. Time And Illusion (7:30)
2. I'd Be Delighted (5:06)
3. Fighting Cock (3:48)
4. Pear On An Apple Tree (2:58)
5. Future Recollections (3:54)
6. Traveller Man (6:13)
7. Destruction Of America (2:20)

Skład:
- Colin Catt / wokal, klawisze
- Mike Fletcher / saksofon, flet, wokal 
- Dave Green / gitary 
- Phil Gunn / bas, gitara 
- Paul Young / perkusja









czwartek, 27 października 2016

Dusznica bolesna... #3

    Ostatnimi czasy wsłuchiwałem się w heavy metal \ thrash metal. Wałkowałem Anthrax, Overkill, Slayera w przeważającej większości, Megadeath, Metallice, Kreator, Destruction też w dużych ilościach, i tak dalej. Polecam posłuchać Entombed/Nihilist, Dark Thorne, Deicide.
W dużej mierze taki przeskok zawdzięczam temu, że nie miałem dostępu do swojej kolekcji, nie ważne dlaczego, w każdym razie odkryłem siebie trochę na nowo. Dużo czytałem i szukałem całkiem nowych rejonów. Dowiedziałem się o istnieniu czegoś takiego jak white metal, czyli metal chrześcijański i jak wielu ludzi z mojego otoczenia żyje taką muzyką... jest to podgatunek od którego zawsze stroniłem i nadal stronię. Był to rok mocno blackmetalowy.
    No i tak po prostu Kansas mnie od tego metalowego brzmienia uwolnił, i Can tell you.
Can I tell you something
Got to tell you one thing
If you expect the freedom
That you say is yours
Prove that you deserve it
Help us to preserve it
Or being free will just be
Words and nothing more


Brzmienie, rytm tego kawałka pobudził we mnie ten rockowy nastrój. Słuchanie muzyki w moim wydaniu składa się z pewnego schematu. Siadam zwykle z kawą lub herbatą a wieczorami najczęściej jest to rzecz jasna browar, pod ręka gdzieś mam butelkę wody mineralnej zdarza mi się zapalić i odtwarzam, często słuchając jeden album po kilka razy. Gdy czuję ciarki przy muzyce zaczyna się cała magia, szukam w internecie informacji i czytam, z informacji robią się ciekawostki i ploty. Przy muzyce metalowej to nie ma miejsca. Słucham ale nic poza samą muzyka mnie nie interesuje. Co dziwne, bo moje zainteresowanie muzyką wywodzi się właśnie ze słuchania black metalu, ktoś gdzieś coś zostawił i jako mały brzdąc słuchałem Slipknot, gdzieś w ukryciu.
Po pierwszym albumie Kansas nastawiam od razu Leftoverture z 1976 roku. Kompozycja Kerrego Livgrena, rozpoczyna się utworem Carry On Wayward Son. Wspaniałe. To przywróciło mi chęci do życia.
    No i właściwie tylko tyle chciałem napisac.



Aktualnie słucham RAW MATERIAL świetna muzyka, składająca się zaledwie z dwóch wydań. Szkoda bo jest to majstersztyk, któremu się nie udało wybic